top of page
MUZEUM DOMKOW 2021logo_m.jpg
logo mazowsze samo.jpg
Mapa_logo.jpg

Projekt współfinansowana ze środków budżetu Województwa Mazowieckiego.

   WYTWÓRNIE WARSZAWSKIE  

  UNIA  

O ZABAWKACH Z PLACU GRZYBOWSKIEGO – PO RAZ DRUGI,

czyli Zabawkarsko-Kaletnicza Spółdzielnia Pracy UNIA z Warszawy

Jeden z najstarszych placów Warszawy – Plac Grzybowski – przywołuje różne konotacje, ale raczej nie jest kojarzony z przemysłem zabawkarskim. Tymczasem w okresie PRL działały tam dwie spółdzielnie produkujące zabawki. Pierwszej z nich – Spółdzielni Pracy BUMET – poświęciliśmy oddzielny tekst, wspominając jednocześnie nieco o historii samego placu.

 

Miejsce BUMETU zajęła Zabawkarsko-Kaletnicza Spółdzielnia Pracy UNIA, która wynajmowała część budynku przy Placu Grzybowskim 12/16 od Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce. Formalnie rozpoczęła działalność 15 grudnia 1975 roku, gdyż z tą datą została wpisana do rejestru sądowego, jednak zaawansowane przygotowania do uruchomienia produkcji poczyniono znacznie wcześniej. Od 1 września 1975, kierownikiem spółdzielni i jednocześnie prezesem zarządu został Henryk Narojek, a w kolejnych miesiącach zatrudniano pozostałych pracowników. UNIA otrzymała po poprzedniczce nie tylko lokal, ale także wzory zabawek, półprodukty, a zapewne i park maszynowy; korzystała z dorobku BUMETU i kontynuowała produkcję zabawek edukacyjnych, opracowanych we współpracy z Instytutem Matki i Dziecka. Tak więc, w pierwszym okresie działalności, produkowała pod własną nazwą te same typy i wzory zabawek, co BUMET: klocki, układanki, zegary, koszykówkę stołową, auta, rakiety, pociągi i statki. Widać je na archiwalnych fotografiach, pokazujących ofertę obu spółdzielni. Co ciekawe, do dzisiaj zachowały się zabawki w opakowaniach UNII, ale z sygnaturą BUMETU. Również zarejestrowany w 1978 roku znak towarowy UNII wyraźnie nawiązuje grafiką do logo BUMETU, z tą różnicą, że nazwie firmy towarzyszą nie trzy, a dwa niedomknięte okręgi.

.

loga unia.jpg

fotografie eksponatów ze zbiorów Muzeum Domków Lalek, Gier i Zabawek.

Kultowa, niewielka koszykówka stołowa w wydaniu UNII miała zmienione opakowanie, którego kształt przypominał sześcian, podczas gdy opakowanie z czasów BUMETU było podobne do pudełek gier planszowych. Poszczególne części koszykówki należało zmontować samodzielnie. Zestaw zawierał: tablicę kosza, kosz, wyrzutnię typu katapulta i kilka plastikowych kuleczek-piłek. Piłkę trzeba było umieścić na sprężynującej wyrzutni i odpowiednio naciskając palcem starać się trafić nią do kosza.

 

W Zabawkarsko-Kaletniczej Spółdzielni Pracy UNIA produkowano: wyroby kaletnicze nieskórzane, wyroby galanteryjno-piśmiennicze, zabawki z tworzyw sztucznych – głównie z polistyrenu i polietylenu, a także zabawki z tkanin powlekanych. Praca była zorganizowana stacjonarnie w siedzibie firmy, ale odbywała się też w systemie chałupniczym. Pomieszczenia produkcyjne znajdowały się na dwóch piętrach budynku przy Placu Grzybowskim. Na pierwszym piętrze ulokowano: dział galanterii, krajalnię, mechaników maszyn szyjących i magazyn. Drugie piętro przeznaczono na oddział wtryskarek, pracownię elektryków i pozostałych mechaników oraz stołówkę pracowniczą. W 1978 roku zatrudniano ponad czterystu pracowników, w tym prawie dwustu chałupników. Wytwarzano rocznie ponad trzy miliony zabawek w siedemnastu grupach asortymentowych, głównie na rynek krajowy. UNIA należała wówczas, obok ESTETYKI i ŚWIATOWIDA, do trzech największych warszawskich producentów zabawek.

 

Pod koniec lat siedemdziesiątych spółdzielnia stopniowo zmieniała profil, ograniczając ilościowo produkcję wyrobów kaletniczych i galanteryjnych na korzyść zabawek, próbując rozwijać eksport. Jednak, podobnie jak inne firmy zabawkarskie, działające w systemie gospodarki centralnie sterowanej, a więc podlegające zwierzchnictwu i kontroli instytucji nadrzędnych, musiała borykać się z różnymi problemami. Surowce otrzymywano z przydziału w niewystarczających ilościach, a w dodatku były niskiej jakości, z reguły odpadowe, nieprzydatne w innych gałęziach przemysłu. O niektórych problemach UNII, w wywiadzie prasowym w 1978 roku, mówił zastępca prezesa do spraw technicznych – inż. Bronisław Miętek. Wyjaśniał, że z powodu trudności z zaopatrzeniem w odpowiedniej jakości tworzywa sztuczne, spółdzielnia rozpoczęła produkcję zabawek z tkaniny powlekanej, używanej do wyrobu artykułów kaletniczych. Uszyte z tej tkaniny zwierzątka wypychano watą techniczną i oferowano jako zabawki dla maluchów. Dla starszych dzieci produkowano, z wykorzystaniem tej tkaniny, auta z miękkimi fotelikami oraz tapicerowane mebelki. Opracowywano też inne tego typu wzory zabawek, niestety wdrożenie ich produkcji wiązało się z różnymi przeszkodami. Jedną z nich był brak odpowiedniego oprzyrządowania, a Łódzki Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Krajowego Związku Przemysłu Zabawkarskiego, w którego narzędziowni powinny być wykonane niezbędne elementy do maszyn, nie był w stanie terminowo wywiązywać się ze zleceń. Z wywiadu dowiadujemy się też, że kolejną sprawą, która uniemożliwiała szybkie wprowadzanie nowych wzorów, była konieczność uzyskania ich akceptacji przez kilka różnych komisji. Na każdy opracowany wzór zabawki należało uzyskać: odpowiednie atesty, zatwierdzenie wzoru przez komisję Krajowego Związku Spółdzielni Zabawkarskich (KZSZ), akceptację Państwowej Komisji Cen i finalnie – znaleźć odbiorcę, czyli podpisać umowy handlowe. Procedury trwały nawet dwa lata, co często było także powodem niewykonania założonych planów rocznych. Przy tym, jak podkreślał inż. B. Miętek: Nie zawsze decyzje komisji są trafne. Oceną nowych wzorów zabawek zajmują się ludzie dorośli, którzy swe dzieciństwo zostawili daleko w tyle. Bywa więc, że to, co podoba się kolejnym komisjom, nie podoba się małym klientom i odwrotnie.

 

Kolejnym problemem, bardzo utrudniającym rozwój, był brak odpowiednich pomieszczeń produkcyjnych. Na naradzie prezesów i dyrektorów zakładów zrzeszonych w Krajowym Związku Spółdzielni Zabawkarskich, która odbyła się w 1978 roku, prezes UNII – Henryk Narojek mówił o konieczności poprawy warunków lokalowych wytwórni. Niestety, przez kolejne dziesięć lat nic się w tej kwestii nie zmieniło.

 

Mimo tych piętrzących się różnych trudności, spółdzielnia zdołała jednak w latach 80. wdrożyć produkcję nowych modeli zabawek i rozwinąć eksport. Szczególnym powodzeniem cieszyła się, zaprojektowana przez inżyniera architekta Stanisława Szaniawskiego, seria pojazdów  Auto-Unia, do dziś chętnie kolekcjonowana. Jej debiut w 1985 roku okazał się wielkim sukcesem, również eksportowym. Początkowo było to sześć modeli aut: ciężarówka, platforma, cysterna, telewizyjny wóz transmisyjny, chłodnia i wywrotka. W kolejnych latach serię uzupełniono o pojazdy strażackie – hydro-straż z cysterną, drabinką i armatką wodną oraz mini-straż z drabiną. Sygnowano je na podwoziu kabiny, niektóre również nazwiskiem kolejnego projektanta – Zygmunta Grochowskiego. Auta oferowano w kilku częściach, do samodzielnego złożenia, co nie było skomplikowane. Na pudełkach nadrukowywano rysunki przedstawiające sposób montażu pojazdu, a także prezentowano wszystkie sześć aut tworzących serię. Do sklepów trafiały również zmontowane już pojazdy w foliowych opakowaniach zastępczych .

 

Być może, dzięki wprowadzeniu na rynek tej serii, spółdzielnia rozwinęła eksport. Zabawki sprzedawano głównie do państw pierwszego obszaru płatniczego, czyli bloku wschodniego: Rumunii, Bułgarii, Czechosłowacji, Węgier, NRD, ZSRR, Albanii i Kuby. Wprawdzie zakłady eksportujące do państw pierwszego obszaru płatniczego były w gorszej sytuacji finansowej niż te, które eksportowały do krajów zachodnich,

czyli do drugiego obszaru płatniczego, ale w lepszej, niż produkujące tylko na rynek krajowy, ponieważ dzięki kontraktom zagranicznym mogły, od Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, uzyskać dewizy na zakup surowców i komponentów koniecznych do produkcji.

 

Spółdzielnia UNIA znajdowała się w czołówce największych eksporterów zabawek zarówno w skali Krajowego Związku Spółdzielni Zabawkarskich, jak i w skali Spółdzielczego Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego COOPEXIM. W 1988 roku otrzymała za pośrednictwem COOPEXIMU ponad trzy tysiące dolarów na opłacenie tzw. wsadów dewizowych na zakup zagranicznych tworzyw sztucznych, lakierów i tektury.

 

Dalsze losy UNII potoczyły się podobnie jak losy innych producentów, którzy nie poradzili sobie w warunkach gospodarki wolnorynkowej. W 1989 roku zakończył działalność Krajowy Związek Spółdzielni Zabawkarskich, a wkrótce potem rozwiązano większość zrzeszonych w nim spółdzielni zabawkarskich.

 

W 1990 roku spółdzielnia popadła w tarapaty finansowe, nie było już zbytu na wyprodukowane zabawki – po prostu przestały być atrakcyjne dla polskich nabywców. W kraju stały się dostępne zabawki z Zachodu – klocki Lego, lalki Barbie i inne, o których marzyły dzieci. Można było też wybierać spośród najrozmaitszych kolorowych i tanich zabawek z Azji.

 

Wszystkie wyprodukowane zapasy zabawek UNII odkupił przedsiębiorca związany z Towarzystwem Społeczno-Kulturalnym Żydów w Polsce, a sama spółdzielnia zakończyła działalność. Podjęto próbę wyeksportowania zalegających stanów magazynowych na Wschód, jednak kontenery zawrócono z granicy, prawdopodobnie z powodu nieścisłości w dokumentacji celnej. W ciągu kilku następnych lat zmagazynowane zabawki wielokrotnie zmieniały właścicieli, aż w końcu rozdano je różnym domom dziecka.

 

Dzisiaj na Placu Grzybowskim próżno szukać materialnych śladów po spółdzielniach zabawkarskich. Budynek, w którym miały siedzibę, został sprzedany przez Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce w 2015 roku, a dwa lata później został rozebrany. Działka o powierzchni 4,2 tysiąca m2 przy Pl. Grzybowskim 12/16, na koniec roku 2023, pozostaje niezagospodarowana.

LOGO MAPA pion .jpg

Tekst powstała w ramach realizacji projektu

MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU

– interaktywna mapa-wystawa.

 

Koncepcja i projekt cyklu: Aneta Popiel-Machnicka

Opracowanie tekstów: Aneta Popiel-Machnicka, Alicja Sztylko

Redakcja językowa i korekta tekstu: Magdalena Reczko

Współpraca w zakresie opracowań archiwaliów: Róża Popiel-Machnicka

Współpraca organizacyjna: Weronika Goworowska-Oleś, Bożena Michalska

__________

Zadanie publiczne MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU – INTERAKTYWNA MAPA-WYSTAWA, dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego.

logo mazowsze samo.jpg

MUZEUM DOMKÓW LALEK, GIER I ZABAWEK   muzeum@MuzeumDomkow.pl

bottom of page