top of page
MUZEUM DOMKOW 2021logo_m.jpg
Mapa_logo.jpg
logo mazowsze samo.jpg

Projekt współfinansowana ze środków budżetu Województwa Mazowieckiego.

   WYTWÓRNIE WARSZAWSKIE  

  WSPÓLNA SPRAWA   

JAK TRZY SÓWKI I TRZY KRASNOLUDKI GROMADĘ DZIECIAKÓW

WE WSPÓLNEJ SPRAWIE ZBIERAŁY, czyli Wydawniczo-Oświatowa Spółdzielnia Inwalidów WSPÓLNA SPRAWA z Warszawy

Dawno, bo ponad pół wieku temu, było coś, co sprawiało, że wszelkie podwórkowe spory stawały się nieistotne, a dzieciaki z całej kamienicy, z zapartym tchem i wypiekami na twarzy wpatrywały się w ścianę albo w sufit – w tym wypadku – leżąc na podłodze. Cóż miało taką magiczną moc? Otóż były to symbole pokoleniowego doświadczenia dzieci z czasów przedtelewizyjnych – trzy krasnale i trzy sowy. Takie właśnie znaki towarowe zastrzegła w 1959 roku w Urzędzie Patentowym warszawska spółdzielnia WSPÓLNA SPRAWA. U dzieci budziły one tak wiele pozytywnych emocji, gdyż kojarzyły się z seansami filmowymi – wyświetlaniem z rzutnika bajek na ścianie w zaciemnionym pokoju.

fotografie eksponatów ze zbiorów Muzeum Domków Lalek, Gier i Zabawek

Celuloidowe taśmy oraz rzutniki Żak produkowała WSPÓLNA SPRAWA w Zakładach Fotofilmowych w Warszawie, przy ul. Stalingradzkiej 20 (tak przemianowano w 1952 roku część ulicy Jagiellońskiej), a później na ul. Pańskiej 57. Zanim powrócimy do bajek, opowiemy o historii ich producenta.

Dawno, bo ponad pół wieku temu, było coś, co sprawiało, że wszelkie podwórkowe spory stawały się nieistotne, a dzieciaki z całej kamienicy, z zapartym tchem i wypiekami na twarzy wpatrywały się w ścianę albo w sufit – w tym wypadku – leżąc na podłodze. Cóż miało taką magiczną moc? Otóż były to symbole pokoleniowego doświadczenia dzieci z czasów przedtelewizyjnych – trzy krasnale i trzy sowy. Takie właśnie znaki towarowe zastrzegła w 1959 roku w Urzędzie Patentowym warszawska spółdzielnia WSPÓLNA SPRAWA. U dzieci budziły one tak wiele pozytywnych emocji, gdyż kojarzyły się z seansami filmowymi – wyświetlaniem z rzutnika bajek na ścianie w zaciemnionym pokoju.

 

WSPÓLNA SPRAWA, Inwalidzka Spółdzielnia Emerytów Nauczycieli, powstała w 1952 roku w Warszawie na bazie trzech zlikwidowanych spółdzielni: Polskiej Agencji Oświatowej, Samopomocy Nauczycielskiej oraz Spółdzielni Wydawniczej RES. Prezes tej ostatniej – Antoni Wiącek – został jednym z założycieli WSPÓLNEJ SPRAWY. Antoni Wiącek (1897-1975) przed drugą wojną światową był nauczycielem, urzędnikiem ministerialnym, wydawcą, działaczem ZNP. W czasie wojny działał w konspiracji w Warszawie i w Zamościu. We WSPÓLNEJ SPRAWIE pracował do emerytury. Współzałożycielka spółdzielni – Aleksandra Dargielowa (1890-1959) została prezeską zarządu, a wiceprezesem – Stanisław Krupka (1900-1977).

 

Aleksandra Dargiel ps. „Teresa”, przedwojenna nauczycielka, działaczka oświatowa, współautorka elementarza Chcę czytać, w czasie okupacji kierowała jednym z biur Rady Głównej Opiekuńczej, a od 1943 roku dodatkowo referatem dziecięcym utworzonym w ramach Rady Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty. Zadaniem referatu było zapewnienie schronienia i pomocy żydowskim dzieciom. Dargielowa opracowała kierunki działania, następnie przekazała obowiązki Irenie Sendlerowej.

 

Stanisław Krupka, również nauczyciel, działacz ruchu ludowego, był wiceprezesem WSPÓLNEJ SPRAWY do 1963 roku. Decydował o przyjmowaniu pracowników, dając możliwość zarobkowania opozycjonistom, osobom represjonowanym, więźniom politycznym oraz ich rodzinom. O wielu z nich moglibyśmy snuć odrębne opowieści, ale ze względu na ograniczoną objętość tekstu wymienimy tylko kilka nazwisk.

 

Warto wspomnieć o wybitnym poecie – Zbigniewie Herbercie (1924–1998), który odszedł z Tygodnika Powszechnego, kiedy ten został przekazany PAX-owi, gdyż redakcja odmówiła zamieszczenia nekrologu Stalina. Herbert, absolwent ekonomii, prawa i filozofii, pracował we WSPÓLNEJ SPRAWIE przez kilka miesięcy w latach 1953-1954 jako kalkulator-chronometrażysta. Nie wiadomo, co dokładnie należało do jego obowiązków, ale wnioskując z etymologii nazwy stanowiska, prawdopodobnie mierzył czas potrzebny do wykonania jakiejś czynności. To przypuszczenie potwierdzają fragmenty Dziennika 1954 Leopolda Tyrmanda. Według Tyrmanda, Herbert nie mógł znieść, że od zapisanych przez niego cyfr zależy czy zjedzą posiłek ludzie, którzy niegdyś czytali na głos Pindara, Kochanowskiego i Byrona, a którzy dożywają swych dni o jednym posiłku na dobę, w najlichszym obuwiu i strzępie okrycia na zimę. Zatrudnianie starych nauczycieli przy klejeniu pudełek czy struganiu drewnianych żyraf Herbert postrzegał jako dno upodlenia i nędzy, dlatego porzucił stanowisko chronometrażysty.

 

Inaczej widzieli swoją sytuację sami pracownicy, dla których możliwość zarobkowania we WSPÓLNEJ SPRAWIE często była w ówczesnej rzeczywistości swoistym azylem, jedyną szansą na utrzymanie siebie i rodziny. Zapewne należeli do nich również zwolnieni z więzień na mocy amnestii w 1956 roku. Wśród nich byli pierwsi pracownicy Wydawnictwa Oświatowego, jak Zygmunt Augustyński (1890-1959), więzień okresu stalinowskiego, redaktor wydanej w 1957 roku Antologii polskiej poezji podziemnej czy Genowefa Osiejowa-Cergowska, również prześladowana i więziona za działalność polityczną. W tym wydawnictwie zatrudniona była też Wanda Krahelska-Filipowiczowa (1886-1968), która w 1942 roku wspólnie z Zofią Kossak utworzyła Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty. W 1967 roku została uhonorowana tytułem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.

 

W spółdzielni pracowali także byli żołnierze AK, uczestnicy powstania warszawskiego, prześladowani w komunistycznej Polsce. Wspomnimy tylko o Marii Bauer ps. „Renata”, „Mama” (1902-1988), której męża zamordowano w Kozielsku, a ona wraz z córką przez cały okres wojny i okupacji działała w konspiracji. Aresztowana przez Urząd Bezpieczeństwa w 1950 roku, skazana na 15 lat więzienia, została zwolniona

w następstwie amnestii w 1956 roku.

 

W ciągu lat istnienia spółdzielni zmieniała się jej nazwa, adres i zakres działalności. W latach 60. funkcjonowała jako Spółdzielnia Inwalidów Nauczycieli i Emerytów (SINE). W 1969 roku wykreślono obie nazwy i dokonano wpisu w Urzędzie Patentowym: Wydawniczo-Oświatowa Spółdzielnia Inwalidów WSPÓLNA SPRAWA (WOSI).

Wiązało się to z zawężeniem i ukierunkowaniem działalności, gdyż spółdzielnia była przedsiębiorstwem wielobranżowym – produkowała opakowania, zabawki i gry, prowadziła usługi archiwistyczne, handlowe, pracownie rękodzieła artystycznego, organizowała kursy językowe. Wiele zakładów przekazano innym firmom, a kursy językowe przypadły LINGWIŚCIE. Zasadniczym profilem pozostała działalność wydawniczo-oświatowa.

 

WSPÓLNA SPRAWA wydawała literaturę piękną, podręczniki dla uczniów i nauczycieli, pomoce dydaktyczne –teki z ilustracjami zabytków, parków narodowych, zwierząt. Oddzielną grupę stanowiły kolorowanki, książeczki, komiksy dla dzieci, np. seria Bohdana Butenki o Gapiszonie. W asortymencie były też różnego typu łamigłówki, układanki i domina.

 

Spółdzielnia była też dużym producentem gier planszowych zarówno znanych od lat, jak i nowości, np.: Chińczyk, Warcaby, Gra o kartę rowerową, Gościniec, LASCA, Na orbicie, Wesoły berek czy Cyrk.

 

Warto zauważyć, że w 1977 roku, jako pierwsza w Polsce wydała Polskie Szachy Heksagonalne w nakładzie aż 100 tysięcy egzemplarzy. Była to tania wersja, z naklejonymi na plastikowe sześciokąty rysunkami figur. Grę wymyślił w 1929 roku lord H.D. Baskerville, a następnie, dziesięć lat później, w 1939 roku ulepszył ją radziecki geolog I. Szafran, ale nie stała się popularna. Dopiero wersja opracowana w 1953 roku przez Władysława Glińskiego – Polaka mieszkającego w Anglii, byłego żołnierza Armii Andersa – zyskała uznanie w latach 70. w Wielkiej Brytanii i w Polsce, a następnie w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i w innych krajach.

 

Znanym produktem WSPÓLNEJ SPRAWY są klisze z bajkami, od których zaczęliśmy dzisiejszą opowieść. Początkowo celuloidowe, następnie z niepalnej folii, zawierały kilkanaście klatek z utrwalonymi rysunkami i krótkimi podpisami. Czasem jedna bajka była w kilku częściach, na dwóch, trzech kawałkach taśmy, której brzegi były perforowane, aby całość mogła się przesuwać w rzutniku. Same bajki, początkowo czarno-białe, z czasem nabierały coraz więcej kolorów. Przechowywało się je w oryginalnych, plastikowych pojemniczkach z naklejkami z tytułem. Ich tematyka była bardzo różna. Najczęściej adaptowano znane dzieła literatury pięknej dla dzieci, zarówno zagranicznych, jak i polskich autorów, m.in.: Baśnie Andersena, Pinokio, Alicja w krainie czarów, Legendy warszawskie oraz wiele, wiele innych. Ich największą wartością była niewątpliwie szata graficzna. Tworzyli ją artyści prezentujący różne style i szkoły, wśród nich znani graficy-ilustratorzy, np.: Danuta Imielska-Gebethner, Kalina Zarzycka, Czesław Wielhorski, Józef Kończak czy uczennica J.M. Szancera – Elżbieta Zubowska. Inni, jak Leon Moszczyński, byli związani z teatrami lalkowymi. Kolejni – Anna Hoffmanowa, Edward Musiałowicz – to scenarzyści, scenografowie, reżyserzy filmów animowanych. Baśniowe krainy wyobraźni, utrwalone na taśmie, tworzyli też znani malarze – Janusz Eysymont czy Marek Sapetto, wykładowca warszawskiej ASP.

 

Lista artystów współpracujących ze WSPÓLNĄ SPRAWĄ jest bardzo długa. Są na niej oczywiście również ci, którzy tworzyli słynną w świecie Polską Szkołę Ilustracji. Wspomnimy jeszcze tylko Jerzego Flisaka – wybitnego plakacistę, autora rysunków satyrycznych, redaktora graficznego Szpilek oraz człowieka instytucję – Zdzisława Witwickiego, redaktora artystycznego NASZEJ KSIĘGARNI, twórcy niezapomnianych postaci Krasnala Hałabały czy Wróbelka Elemelka.

 

WSPÓLNA SPRAWA była jedną z największych spółdzielni pracy w Polsce. Pod koniec lat 70. zatrudniała ponad 800 osób. Na początku lat 80. aktywnie działała w tej spółdzielni NSZZ Solidarność. Jej członkowie byli internowani bądź rozpracowywani przez służby SB. Można powiedzieć, że w pewnym sensie historia zatoczyła koło, gdyż podobnie jak w latach 50., wśród zatrudnionych byli represjonowani przedstawiciele opozycji.

 

Przez cały okres istnienia WSPÓLNA SPRAWA była zrzeszona w Centrali Spółdzielni Inwalidów. Jak setki innych spółdzielni, nie tylko inwalidzkich, nie przetrwała okresu transformacji gospodarczej. Pozbawiona zamówień z centralnych hurtowni, najwyraźniej nie była w stanie zawalczyć o klienta, np. jeśli chodzi o gry – z wydawcy planszówek stała się podwykonawcą.

 

Nie wiadomo, kiedy dokładnie zlikwidowano spółdzielnię, podobnie nie sposób ustalić, gdzie znajdują się jej akta. Co ciekawe, kultowe taśmy z bajkami stały się nie lada atrakcją także dla następnych pokoleń, mimo że w latach80. kolorowe telewizory stały się codziennością. Dzisiaj, choć są to obrazy nieruchome i bez głosu, nadal budzą duże zainteresowanie dzieci. Może dlatego, że ich statyczność daje pewnego rodzaju wytchnienie i wyciszenie, jednocześnie pozwalając uruchomić dziecięcą wyobraźnię…

LOGO MAPA pion .jpg

Tekst powstała w ramach realizacji projektu

MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU

– interaktywna mapa-wystawa.

 

Koncepcja i projekt cyklu: Aneta Popiel-Machnicka

Opracowanie tekstów: Aneta Popiel-Machnicka, Alicja Sztylko

Redakcja językowa i korekta tekstu: Magdalena Reczko

Współpraca w zakresie opracowań archiwaliów: Róża Popiel-Machnicka

Współpraca organizacyjna: Weronika Goworowska-Oleś, Bożena Michalska

__________

Zadanie publiczne MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU – INTERAKTYWNA MAPA-WYSTAWA, dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego.

loga wspolna sprawa.jpg
logo mazowsze samo.jpg

MUZEUM DOMKÓW LALEK, GIER I ZABAWEK   muzeum@MuzeumDomkow.pl

bottom of page