

Projekt współfinansowana ze środków budżetu Województwa Mazowieckiego.
WYTWÓRNIE WARSZAWSKIE
MANITIUS
W PRACOWNI NIEZWYKLE PRACOWITEGO CZARODZIEJA
czyli Wytwórnia Zabawek Edwarda Manitiusa w Warszawie.
W okresie międzywojennym przemysł zabawkarski w Polsce rozwijał się w wielu ośrodkach, m. in. w częstochowskim, kaliskim, krakowskim i warszawskim, a wytwórcy prześcigali się w tworzeniu atrakcyjnych zabawek z celuloidu, drewna, papieru czy metalu. W samej stolicy działało wówczas ponad 100 firm zabawkarskich – fabryk, zakładów, warsztatów pracowni i hurtowni, z których wiele ulokowanych było po prawej stronie Wisły. Jedną z nich, pod adresem Kępna 15, założył Edward Tadeusz Manitius – potomek rodziny węgierskich ewangelików, przybyłej do Polski na początku XIX w, która silnie związała się z Polską i jej historią. Ojciec naszego bohatera – Ludwik Manitius, inżynier chemik, był zatrudniony na stanowiskach kierowniczych w fabrykach naczyń emaliowanych. Matka, Jadwiga z Rozmanithów pochodząca z rodziny kupieckiej, dbała o staranne wychowanie i wykształcenie czwórki dzieci.
![]() Bierki Gra Marynarzy MANITIUS | ![]() rachunek wytwórni MANITIUS | ![]() projekty Manitiusa - zdjęcie archiwalne |
---|---|---|
![]() Hocki-Klocki opakowanie zabawki MANITIUS | ![]() zdjęcie archiwalne - zabawka proj. Manitiusa | ![]() zabawka Manitiusa ze zbiorów Muzeum Pragi |
![]() Edward Manitius ze swoimi zabawkami | ![]() zabawki drewnine Manitiusa ze zbiorów Muzeum Pragi |
fotografie eksponatów ze zbiorów Muzeum Domków Lalek, Gier i Zabawek (gry) oraz Muzeum Pragi (zabawki drewniane)
Urodzony w 1902 r. Edward od najmłodszych lat przejawiał wiele talentów. W wieku kilkunastu lat praktykował w stolarni, modelarni i na wydziale mechanicznym w fabryce, w której ojciec był jednym z dyrektorów. Prawdopodobnie chodzi o wytwórnię na terenie ówczesnych Węgier, gdzie rodzina Manitiusów mieszkała w czasie I wojny światowej. Zapewne wtedy młody Edward poznał bliżej technologię przetwórstwa drewna. W 1923 r. został studentem ekonomii warszawskiej Wyższej Szkoły Handlowej, ale jednocześnie przygotowywał się do prowadzenia własnej firmy – wyjechał za granicę, aby poznać różne metody produkcji, jednak nie wiadomo nic bliżej o tych podróżach.
W każdym razie młody przedsiębiorca, będąc jeszcze studentem, w 1926 r. założył własną firmę – Wytwórnię Zabawek i Wyrobów Zdobniczych. Zainwestował w nowoczesne tokarki oraz inne narzędzia do precyzyjnej – ręcznej i maszynowej obróbki drewna, po czym rozpoczął produkcję wyrobów według własnych projektów i wizji funkcjonalności oraz założeń estetyki, jaka powinna cechować wyroby dla dzieci.
Manitius był nie tylko świetnym projektantem, ale i marketingowcem, dbał o swoje prawa autorskie i systematycznie, kilkanaście razy, w latach 1928 - 1938, zastrzegał wzory w Urzędzie Patentowym. Prześledzenie wpisów, jakie zawarte są w Wiadomościach Urzędu Patentowego pozwala tylko ogólnie określić, jaki był asortyment wytwórni, gdyż Manitius uzyskiwał prawa ochronne nie na pojedyncze wzory użytkowe i zdobnicze, ale na całe grupy asortymentowe, takie jak: „zabawki w postaci ptaszków”, „zabawki”, „bombonierki w kształcie figurek”, „zabawki w kształcie figurek”, „figurki”, „figurki-bombonierki”. Wyraźny zapis dotyczący przeznaczenia drewnianych figurek jako opakowań na słodycze pojawia się w 1932 r, kiedy to „Bombonierki w kształcie figurek” – koty, krowy, konie, ptaki, lalki – otrzymały prawa ochronne w kategorii „Wzory Zdobnicze” pod numerem 1983, a kolejna tego typu grupa została zastrzeżona w 1937 r. i zarejestrowana pod numerem 5212, również jako wzór zdobniczy.
Tutaj pozwolimy sobie na małą dygresję dotyczącą terminologii. Otóż nie posługujemy się określeniami „opatentował”, „uzyskał patent”, gdyż Urząd Patentowy udzielał patentów na wynalazki, natomiast zabawki czy galanteria były zgłaszane i rejestrowane nie jako wynalazki, ale jako wzory zdobnicze lub wzory użytkowe i jako takim Urząd Patentowy przyznawał prawa ochronne, czyli prawo do wyłącznego korzystania, na określony okres, po upływie którego właściciel praw ochronnych mógł je przedłużyć, mógł też je odsprzedać.
Wracając do „bombonierek” – dzisiaj postrzegamy je jako zabawki, natomiast nawet z lakonicznych wpisów w WUP wynika, że Manitius rozgraniczał „zabawki” i „bombonierki”, zapewne ze względu na ich różne zasadnicze przeznaczenie.
Jednak znakomicie zaprojektowane i wykonane opakowania na słodycze w kształcie otwieranych figurek zwierząt i różnych postaci pełniły nie tylko funkcję użytkową, ale też służyły jako ozdoby, dekoracje i zabawki. I właśnie jako przedmioty wielofunkcyjne zrobiły prawdziwą furorę. Były sprzedawane warszawskim fabrykom Wedla i Fuchsa, poznańskiej „Goplanie”, wędrowały nie tylko do wielu miast II Rzeczpospolitej, ale także do różnych krajów. Polecano je w dobie kryzysu jako atrakcyjne prezenty świąteczne: „…są jednak rzeczy, które i w obecnych czasach znajdą na pewno nabywców i przyczynią się bez wątpienia do zwiększenia obrotu” – pisała „Codzienna Gazeta Handlowa” w listopadzie 1932 r.
W tym samym artykule dziennikarz, zachwycając się oglądanymi zabawkami, tak o nich pisał: „… tyle inwencji artystycznej w takich, zdawałoby się drobiazgach, wyrabianych z tak mało wdzięcznego materiału jak drzewo! Popularne z filmu Miki w najróżniejszych pozach (ruchome!) czekają na wypełnienie im brzuszków słodyczami, pokraczne i dziwaczne inne zwierzaki o bajecznym układzie członków i miłym wyrazie twarzy aż się proszą , by dać je komuś w upominku (ze słodkim nadzieniem lub bez!), bo nawet ostatniego rzędu hipochondryk nie powstrzyma się od uśmiechu, gdy je zobaczy”. Autor tekstu nazwał Manitiusa „czarodziejem”, a jego wytwórnię – „pracownią czarodzieja”.
„Pracownia czarodzieja”, jak wspomnieliśmy, mieściła się przy ul. Kępnej 15, na Pradze, w rodzinnej kamienicy. W podwórzu, w oficynie znajdowała się stolarnia, zaś malarnia, pakowalnia i gabinet przedsiębiorcy mieściły się na drugim piętrze obok mieszkania rodziny. „Czarodziej” był człowiekiem pogodnym, łatwo nawiązującym kontakty, stale czymś zajętym, niezwykle kreatywnym i rzetelnym.
Przez ćwierć wieku spod jego rąk wyszło ponad 200 wzorów zabawek i gadżetów reklamowych, które wykonywano głównie z olchy i brzozy. Korpus figurki był toczony, do niego zaś mocowano dodatkowe elementy. Całość malowano natryskowo lub poprzez zanurzanie w farbie, a detale były malowane ręcznie. Stosowano żywe kolory, co nadawało zabawkom wręcz awangardowy wygląd.
Tradycyjnymi, lubianymi wzorami były postaci fantastyczne i bohaterowie bajek. Jednak największą popularnością cieszyły się uproszczone w kształcie figurki zwierząt – hodowlanych i egzotycznych – z kolistymi, wydrążonymi środkami, składane na wcisk, i to właśnie one stały się znakiem rozpoznawczym wytwórni Manitiusa. Sygnowano je wewnątrz stemplami i „guziczkami” z nazwiskiem producenta i informacją o prawach ochronnych, ale nie wszystkie zachowane egzemplarze posiadają znakowanie.
Nowatorskie zabawki Manitiusa tak bardzo wyróżniały się na tle konkurencji, że wybrano je do reprezentowania polskiego wzornictwa na Wielkiej Wystawie Światowej w 1939 r. w Nowym Jorku, odbywającej się pod hasłem „Świat jutra” („The World of Tomorrow”). Ciekawa jest tutaj historia jednego z eksponatów – czerwonego homara, znajdującego się obecnie w Muzeum Polskim w Chicago, a który został sprzedany w 1940 r. po likwidacji wystawowego pawilonu polskiego. Dzieje homara można było poznać dzięki dowodowi sprzedaży, jaki przetrwał wewnątrz zabawki. Możliwe, że sprzedano też inne figurki Manitiusa i zabawki pozostałych polskich firm, takich jak „Gnom” Bronisława Mańkowskiego czy kaliska fabryka Szrajerów.
Wybuch II wojny światowej wymusił na „czarodzieju” przebranżowienie. Na Kępnej od 1940 r. zaczęto produkować drewniane chodaki, dzięki czemu udało się zachować zakład i zapewnić zatrudnienie pracownikom. W prowadzeniu firmy pomagała Edwardowi jego żona Wanda, którą poślubił w 1938 r., i która wcześniej zajmowała się głównie zdobieniem zabawek, a podczas okupacji została oficjalnie zatrudniona jako księgowa. Manitius jednak wciąż miał nadzieję na możliwość powrotu do wytwarzania zabawek; zarejestrował w 1941 nowe wzory zabawek pod nr 6910, a w latach 1941-1942 zadbał o przedłużenie obowiązującej mocy świadectw ochronnych, na swoje sztandarowe przedwojenne produkty. Prawdopodobnie wytwarzał też, na potrzeby konspiracji, przedmioty zawierające schowki.
Produkcję zawieszono po wybuchu powstania warszawskiego, a Manitiusom we wrześniu 1944 r. udało się przedostać do Zakopanego. Powrócili do domu wkrótce po wyzwoleniu. Firma zbytnio nie ucierpiała, toteż, zdobywszy przydział na dostawę energii elektrycznej, od czerwca 1945 r. można było wznowić działalność. Nową nazwa – „Wytwórnia Zabawek i Wyrobów Zdobniczych oraz Pomocy Dydaktycznych dla przedszkoli" – informowała o poszukiwaniu szerszych możliwości działania i zbytu. Realizowano zamówienia Ministerstwa Oświaty dla przedszkoli w całej Polsce. Oczywiście Edward Manitius nadal tworzył nowe typy zabawek i uzyskiwał na nie prawa ochronne.
Firma, nękana ciągłymi kontrolami, działała jeszcze do 1950 r. kiedy to została odebrana właścicielowi i przeszła na własność państwa. Zarządzeniem Ministra Przemysłu Lekkiego z 30 czerwca 1950 r. ustanowiono i jednocześnie powierzono Cepelii przymusowy zarząd państwowy nad wytwórnią Edwarda Manitiusa.
Pod nieobecność właściciela przebywającego na urlopie, zabrano dosłownie wszystko: maszyny, projekty, dokumentację, gotowe wyroby i całe wyposażenie, nawet to, nie służące produkcji, jak zwykły czajnik. Maszyny i urządzenia niszczały porzucone pod gołym niebem w Łomiankach – najwidoczniej przewieziono je do tamtejszego zakładu, gdzie ich nie wykorzystano.
Do pomieszczeń po wytwórni wprowadziły się nowe firmy, a w kamienicy na Kępnej 15 już od kwietnia 1945 r. mieściła się Kompania Ruchu Milicji Obywatelskiej Miasta Stołecznego Warszawy. Rodzinie Manitiusów pozostawiono trzy pomieszczenia, jako lokal mieszkalny.
Wanda i Edward w obliczu nowej sytuacji, musieli od nowa zatroszczyć się o środki na utrzymanie. Wanda zdała dwa egzaminy: czeladniczy i mistrzowski, po czym zarejestrowała firmę w Zakopanem. Edward produkował wraz z żoną galanterię i drobne przedmioty upominkowe, sprzedawane poprzez PTTK i Cepelię. Sprzedał też prawa ochronne do zabawek – wesołych kulek i budownictwa drewnianego.
W 1952 r. Edward Manitius rozpoczął pracę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Warszawie. Działał w związkach rzemieślniczych, pomagał Zbigniewowi Ożerskiemu przy opracowywaniu książki „Produkcja zabawek drewnianych”, gdzie znajdują się też ilustracje projektów Manitiusa, np. zabawki „wesołe kulki”, o której Ożerski napisał: „ Bywają zabawki szczególnie dowcipne i ciekawe. Porywają one nie tylko dzieci w każdym wieku, ale często i dorosłych (…). Przy minimalnych środkach surowcowych i technicznych (zabawka składa się z trzech kulek, nici steelonowej, dwóch kółeczek i dyszelka) autor stworzył pantominę pełną ruchu i kolorów”.
Po 1956 r., kiedy tylko pojawiła się możliwość rozwinięcia działalności rzemieślniczej, Manitius po raz kolejny przystosował się do otaczającej rzeczywistości i zmienił specjalizację. Zaczął projektować i wytwarzać zabawki oraz pomoce dydaktyczne dla szkół i przedszkoli z tworzyw sztucznych: bierki, układanki, klocki, zabawki dla niemowląt. „Pracownia czarodzieja” musiał w tamtych warunkach pomieścić się w kuchni i w łazience. Wszystkie jego wyroby odznaczały się nowatorskim wzornictwem i pomysłowością. Nadal zastrzegał wzory w Urzędzie Patentowym; w 1957 r. zarejestrował „zabawkę z obrotową pochylnią”, w kolejnym zabawkę konstrukcyjną, w 1964 wzory grzechotek i „zestaw elementów do składania zabawek”.
Do końca był bardzo oddany przemysłowi zabawkarskiemu, inicjował organizację wystaw, konkursów, przewodniczył komisjom. Jako wybitny specjalista posiadający tytuły mistrza: stolarstwa, zabawkarstwa, wyrobnika galanterii drewnianej oraz galanterii wszystkich specjalności; przeszkolił rzesze młodych rzemieślników, dla których zawsze był nieocenionym mentorem. Zmarł w 1975 roku, nie odzyskawszy żadnych praw do swoich projektów, ani odebranych mu narzędzi, maszyn i wzorcowych modeli.
Od niedawna wzrasta zainteresowanie zabawkami i postacią Manitiusa, dzięki działaniom Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach, a przede wszystkim Muzeum Warszawy, które rok temu zorganizowało w Muzeum Warszawskiej Pragi wystawę „Rzeczy do zabawy. Edward Manitius i jego wytwórnia” oraz wydało książkę pod tym samym tytułem autorstwa Leny Wicherkiewicz i Jolanty Wiśniewskiej.
Kamienica na warszawskiej Pradze przy ul. Kępnej 15, w której urodził się, pracował i mieszkał niemal przez całe życie Edward Manitius, istnieje do dzisiaj, jest wpisana do rejestru zabytków i została odrestaurowana. Ciekawe czy mieszkańcy i przechodzący ulicą wiedzą, że mieściła się tam niegdyś „pracownia czarodzieja”?
Opracowanie tekstu: Aneta Popiel-Machnicka, Alicja Sztylko
Tekst opracowany na podstawie artykułów prasowych, wydawnictw Urzędu Patentowego, książki L. Wicherkiewicz, J. Wiśniewskiej „Rzeczy do zabawy. Edward Manitius i jego wytwórnia”.

Tekst powstała w ramach realizacji projektu
MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU
– interaktywna mapa-wystawa.
Koncepcja i projekt cyklu: Aneta Popiel-Machnicka
Opracowanie merytoryczne: Alicja Sztylko, Aneta Popiel-Machnicka
Współpraca organizacyjna: Róża Popiel-Machnicka, Weronika Goworowska-Oleś
__________
Zadanie publiczne MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU – INTERAKTYWNA MAPA-WYSTAWA, dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego.

