top of page
MUZEUM DOMKOW 2021logo_m.jpg
Mapa_logo.jpg
logo mazowsze samo.jpg

Projekt współfinansowana ze środków budżetu Województwa Mazowieckiego.

   WYTWÓRNIE WARSZAWSKIE  

  MANITIUS   

W PRACOWNI NIEZWYKLE PRACOWITEGO CZARODZIEJA,

czyli Wytwórnia Zabawek EDWARDA MANITIUSA z Warszawy.

W okresie międzywojennym przemysł zabawkarski w Polsce rozwijał się w wielu ośrodkach, m.in. w częstochowskim, kaliskim, krakowskim i warszawskim, a wytwórcy prześcigali się w tworzeniu atrakcyjnych zabawek z celuloidu, drewna, papieru czy metalu. W samej stolicy działało wówczas ponad 100 firm zabawkarskich – fabryk, zakładów, warsztatów, pracowni i hurtowni, z których wiele było ulokowanych po prawej stronie Wisły.

 

Jedną z nich, przy ulicy Kępnej 15, założył Edward Tadeusz Manitius – potomek rodziny, która związała się z Polską i z jej historią. Według informacji przekazanych nam przez córkę Edwarda – panią Renatę Manitius – rodzina przybyła w XVIII wieku do Płocka. Manitiusowie prawdopodobnie pochodzili z Saksonii, byli protestantami wyznania luterańskiego. Ojciec naszego bohatera – Ludwik Manitius, inżynier chemik, pracował na stanowisku kierowniczym w fabryce Labor, projektował Hutę Ludwików w Kielcach, był dyrektorem zakładów emalierskich w Fulek w ówczesnych Austro-Węgrach, gdzie przez kilka lat mieszkał z całą rodziną. Matka Edwarda, Jadwiga z Rozmanithów, pochodząca z rodziny kupieckiej, dbała o staranne wychowanie i wykształcenie czwórki dzieci.

fotografie eksponatów ze zbiorów Muzeum Domków Lalek, Gier i Zabawek (gry)  oraz Muzeum Pragi (zabawki drewniane)

Urodzony w 1902 roku Edward od najmłodszych lat przejawiał wiele talentów. Wraz z rodzeństwem, bawił się w warsztacie stolarskim, który Ludwik Manitius urządził specjalnie dla dzieci; wszystkie narzędzia i sprzęty w tym warsztacie były miniaturowymi kopiami prawdziwych, ostrych narzędzi stolarskich, pozwalały więc na precyzyjną obróbkę drewna oraz satysfakcjonującą twórczą zabawę. Zapewne już wówczas narodziło się wielkie zamiłowanie Edwarda do projektowania i do pracy z drewnem. W wieku kilkunastu lat praktykował w fabryce, w której ojciec był jednym z dyrektorów. W 1923 roku został studentem ekonomii warszawskiej Wyższej Szkoły Handlowej. W czasie studiów, przygotowując się do prowadzenia własnej firmy, wyjechał za granicę. Pobyt we Francji i Szwajcarii z pewnością miał wpływ na jego decyzje, jako przedsiębiorcy.

 

Edward Manitius, będąc jeszcze studentem, w 1926 roku założył własną firmę – Wytwórnię Zabawek i Wyrobów Zdobniczych. Zainwestował w nowoczesne tokarki oraz inne narzędzia do precyzyjnej – ręcznej i maszynowej obróbki drewna, po czym rozpoczął produkcję wyrobów według własnych projektów i wizji funkcjonalności oraz założeń estetyki, jaka powinna cechować wyroby dla dzieci.

 

Manitius był nie tylko świetnym projektantem, ale i specjalistą do spraw marketingu, dbał o swoje prawa autorskie i systematycznie, kilkanaście razy w latach 1928–1938, zastrzegał wzory w Urzędzie Patentowym. Prześledzenie wpisów z numerów Wiadomości Urzędu Patentowego pozwala tylko ogólnie określić, jaki był asortyment wytwórni, gdyż Manitius uzyskiwał prawa ochronne nie na pojedyncze wzory użytkowe i zdobnicze, ale na całe grupy asortymentowe, takie jak: zabawki w postaci ptaszków, zabawki, bombonierki w kształcie figurek, zabawki w kształcie figurek, figurki, figurki-bombonierki. Wyraźny zapis, dotyczący przeznaczenia drewnianych figurek jako opakowań na słodycze, pojawia się w 1932 roku, kiedy to Bombonierki w kształcie figurek – koty, krowy, konie, ptaki, lalki – otrzymały prawa ochronne w kategorii „Wzory Zdobnicze” pod numerem 1983, a kolejna tego typu grupa została zastrzeżona w 1937 roku i zarejestrowana pod numerem 5212, również jako wzór zdobniczy.

 

Tutaj pozwolimy sobie na małą dygresję, dotyczącą terminologii. Otóż nie posługujemy się określeniami „opatentował”, „uzyskał patent”, gdyż Urząd Patentowy udzielał patenty na wynalazki. Zabawki czy galanteria były zgłaszane i rejestrowane nie jako wynalazki, ale jako wzory zdobnicze lub wzory użytkowe i jako takim Urząd Patentowy przyznawał prawa ochronne, czyli prawo do wyłącznego korzystania, na określony okres, po upływie którego właściciel praw ochronnych mógł je przedłużyć o kolejny okres lub mógł je odsprzedać.

 

Wracając do „bombonierek” – dzisiaj postrzegamy je jako zabawki, natomiast nawet z lakonicznych wpisów w WUP wynika, że Manitius rozgraniczał „zabawki” i „bombonierki”, zapewne ze względu na ich różne zasadnicze przeznaczenie.

 

Tymczasem, znakomicie zaprojektowane i wykonane opakowania na słodycze w kształcie otwieranych figurek zwierząt i różnych postaci, pełniły nie tylko funkcję użytkową, ale też służyły jako ozdoby, dekoracje i zabawki. I właśnie jako przedmioty wielofunkcyjne zrobiły prawdziwą furorę. Były sprzedawane warszawskim fabrykom Wedla i Fuchsa, poznańskiej Goplanie. Wędrowały nie tylko do wielu miast II Rzeczpospolitej, ale także do różnych krajów. Polecano je, w dobie kryzysu, jako atrakcyjne prezenty świąteczne: … są jednak rzeczy, które i w obecnych czasach znajdą na pewno nabywców i przyczynią się bez wątpienia do zwiększenia obrotu  – czytamy w Codziennej Gazecie Handlowej z listopada 1932 roku.

 

W tym samym artykule dziennikarz, zachwycając się oglądanymi zabawkami, tak o nich pisał: … tyle inwencji artystycznej w takich, zdawałoby się drobiazgach, wyrabianych z tak mało wdzięcznego materiału jak drzewo! Popularne z filmu Miki w najróżniejszych pozach (ruchome!) czekają na wypełnienie im brzuszków słodyczami, pokraczne i dziwaczne inne zwierzaki o bajecznym układzie członków i miłym wyrazie twarzy aż się proszą, by dać je komuś w upominku (ze słodkim nadzieniem lub bez!), bo nawet ostatniego rzędu hipochondryk nie powstrzyma się od uśmiechu, gdy je zobaczy.

 

Autor tekstu nazwał Manitiusa czarodziejem, a jego wytwórnię – pracownią czarodzieja.

 

Pracownia czarodzieja, jak wspomnieliśmy, mieściła się przy ul. Kępnej 15, na Pradze, w rodzinnej kamienicy Manitiusów. Malarnia, pakowalnia i gabinet przedsiębiorcy mieściły się na drugim piętrze, obok mieszkania rodziny, zaś stolarnia znajdowała się w oficynie w podwórzu. Czarodziej był człowiekiem pogodnym, łatwo nawiązującym kontakty, ciągle czymś zajętym, niezwykle kreatywnym i rzetelnym.

 

Przez ćwierć wieku spod jego rąk wyszło ponad 200 wzorów zabawek i gadżetów reklamowych, które wykonywano głównie z drewna olchy i brzozy. Najpierw toczono korpusy zabawek w kształcie figurek, następnie mocowano do nich dodatkowe elementy, a na końcu całość malowano natryskowo lub poprzez zanurzanie w farbie. Detale domalowywano ręcznie. Stosowano żywe kolory, co nadawało zabawkom wręcz awangardowy wygląd.

 

Tradycyjnymi, lubianymi wzorami były postaci fantastyczne i bohaterowie bajek, jednak największą popularnością cieszyły się uproszczone w kształcie figurki zwierząt – hodowlanych i egzotycznych – z kolistymi wydrążonymi środkami, składane na wcisk. Właśnie one stały się znakiem rozpoznawczym wytwórni Manitiusa. Sygnowano je wewnątrz stemplami i „guziczkami” z nazwiskiem producenta oraz informacją o prawach ochronnych, jednak nie wszystkie zachowane egzemplarze mają znakowanie.

 

Nowatorskie zabawki Manitiusa tak bardzo wyróżniały się na tle konkurencji, że wybrano je do reprezentowania polskiego wzornictwa na Wielkiej Wystawie Światowej, która odbyła się w 1939 roku w Nowym Jorku, pod hasłem Świat jutra (The World of Tomorrow). Ciekawa jest historia jednego z eksponatów – Czerwonego homara, znajdującego się obecnie w Muzeum Polskim w Chicago. Po likwidacji wystawowego pawilonu polskiego, co miało miejsce w 1940 roku, został sprzedany, a jego dzieje można było poznać dzięki dowodowi sprzedaży, który przetrwał wewnątrz zabawki.

 

Wybuch drugiej wojny światowej wymusił na „czarodzieju” przebranżowienie. Od 1940 roku na Kępnej zaczęto produkować drewniane chodaki, dzięki czemu udało się zachować zakład i zapewnić pracownikom zatrudnienie. W prowadzeniu firmy pomagała Edwardowi żona Wanda, która wcześniej zajmowała się głównie zdobieniem zabawek, a podczas okupacji została oficjalnie zatrudniona jako księgowa. Manitius wciąż jednak miał nadzieję na możliwość powrotu do wytwarzania zabawek; w 1941 zarejestrował nowe ich wzory pod nr 6910, a w latach 1941–1942 zadbał o przedłużenie obowiązującej mocy świadectw ochronnych na swoje sztandarowe przedwojenne produkty. Prawdopodobnie wytwarzał też, na potrzeby konspiracji, przedmioty zawierające schowki.

 

Produkcję zawieszono po wybuchu powstania warszawskiego, a we wrześniu 1944 roku udało się Manitiusom przedostać do Krakowa. Powrócili do domu wkrótce po wyzwoleniu. Firma zbytnio nie ucierpiała, toteż po zdobyciu przydziału na dostawę energii elektrycznej, od czerwca 1945 roku można było wznowić działalność. Nowa nazwa – Wytwórnia Zabawek i Wyrobów Zdobniczych oraz Pomocy Dydaktycznych dla przedszkoli – informowała o poszukiwaniu szerszych możliwości działania i zbytu. Realizowano zamówienia Ministerstwa Oświaty dla przedszkoli w całej Polsce. Oczywiście Edward Manitius nadal tworzył nowe typy zabawek i uzyskiwał na nie prawa ochronne.

 

Nękana ciągłymi kontrolami, firma działała jeszcze do 1950 roku, kiedy to została odebrana właścicielowi. Zarządzeniem Ministra Przemysłu Lekkiego z 30 czerwca 1950 roku nad wytwórnią Edwarda Manitiusa ustanowiono przymusowy zarząd państwowy, którego sprawowanie powierzono Cepelii.

 

Pod nieobecność właściciela, przebywającego na urlopie, zabrano dosłownie wszystko: maszyny, projekty, dokumentację, gotowe wyroby i całe wyposażenie, nawet to nie służące produkcji, jak zwykły czajnik. Maszyny i urządzenia niszczały, porzucone pod gołym niebem w Łomiankach – najwidoczniej przewieziono je do tamtejszego zakładu, gdzie ich nie wykorzystano.

 

Do pomieszczeń po wytwórni wprowadziły się nowe firmy, w kamienicy na Kępnej 15 już od kwietnia 1945 roku mieściła się Kompania Ruchu Milicji Obywatelskiej Miasta Stołecznego Warszawy, a rodzinie Manitiusów pozostawiono trzy pomieszczenia, jako lokal mieszkalny.

 

Wanda i Edward, w obliczu nowej sytuacji, musieli od nowa zatroszczyć się o środki na utrzymanie. Wanda zdała dwa egzaminy – czeladniczy i mistrzowski, po czym zarejestrowała firmę w Zakopanem. Manitiusowie wytwarzali galanterię i drobne przedmioty upominkowe, sprzedawane poprzez PTTK i Cepelię. Edward Manitius sprzedał także prawa ochronne do zabawek, takich jak na przykład Wesołe Kulki czy Budownictwo.

 

W 1952 roku E. Manitius rozpoczął pracę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Warszawie. Działał w związkach rzemieślniczych, pomagał Zbigniewowi Ożerskiemu przy opracowywaniu książki Produkcja zabawek drewnianych, w której znajdują się też ilustracje projektów Manitiusa, na przykład przedstawiające zabawki Wesołe Kulki, o której Ożerski napisał: Bywają zabawki szczególnie dowcipne i ciekawe. Porywają one nie tylko dzieci w każdym wieku, ale często i dorosłych (…). Przy minimalnych środkach surowcowych i technicznych (zabawka składa się z trzech kulek, nici stylonowej, dwóch kółeczek i dyszelka) autor stworzył pantomimę pełną ruchu i kolorów.

 

Po 1956 roku, kiedy tylko pojawiła się możliwość rozwinięcia działalności rzemieślniczej, Manitius po raz kolejny przystosował się do nowej rzeczywistości i zmienił specjalizację. Zaczął projektować i wytwarzać zabawki oraz pomoce dydaktyczne dla szkół i przedszkoli z tworzyw sztucznych: bierki, układanki, klocki, zabawki dla niemowląt. Pracownia czarodzieja w tamtych warunkach musiała pomieścić się w kuchni i w łazience, ale wciąż wszystkie jego wyroby odznaczały się nowatorskim wzornictwem i pomysłowością. Nadal zastrzegał wzory w Urzędzie Patentowym; w 1957 roku zarejestrował zabawkę z obrotową pochylnią, w kolejnym roku zabawkę konstrukcyjną, a w 1964 wzory grzechotek i zestaw elementów do składania zabawek.

 

Do końca życia był bardzo oddany przemysłowi zabawkarskiemu, inicjował organizowanie wystaw, konkursów, przewodniczył komisjom. Jako wybitny specjalista mający tytuły mistrza: stolarstwa, zabawkarstwa, wyrobnika galanterii drewnianej oraz galanterii wszystkich specjalności, przeszkolił rzesze młodych rzemieślników, dla których zawsze był nieocenionym mentorem. Zmarł w 1975 roku, nie odzyskawszy ani praw do swoich projektów, ani odebranych mu narzędzi, maszyn i modeli wzorcowych. Jedynym zwróconym mu przedmiotem był mały stół stolarski – pamiątkowa dziecinna strugnica – najprawdopodobniej z warsztatu zorganizowanego przez ojca.

 

Od niedawna wzrasta zainteresowanie zabawkami i postacią Manitiusa. Muzeum Warszawskiej Pragi w 2021 roku zorganizowało wystawę Rzeczy do zabawy. Edward Manitius i jego wytwórnia oraz wydało książkę pod tym samym tytułem, autorstwa Leny Wicherkiewicz i Jolanty Wiśniewskiej.

 

Kamienica na warszawskiej Pradze przy ul. Kępnej 15, w której urodził się, pracował i mieszkał niemal całe życie Edward Manitius, istnieje do dzisiaj, jest wpisana do rejestru zabytków i została odrestaurowana. Ciekawe, czy mieszkańcy i przechodzący ulicą wiedzą, że mieściła się tam niegdyś pracownia czarodzieja.

LOGO MAPA pion .jpg

Tekst powstała w ramach realizacji projektu

MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU

– interaktywna mapa-wystawa.

 

Koncepcja i projekt cyklu: Aneta Popiel-Machnicka

Opracowanie tekstów: Aneta Popiel-Machnicka, Alicja Sztylko

Redakcja językowa i korekta tekstu: Magdalena Reczko

Współpraca w zakresie opracowań archiwaliów: Róża Popiel-Machnicka

Współpraca organizacyjna: Weronika Goworowska-Oleś, Bożena Michalska

__________

Zadanie publiczne MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU – INTERAKTYWNA MAPA-WYSTAWA, dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego.

logo  manitius.jpg
logo mazowsze samo.jpg

MUZEUM DOMKÓW LALEK, GIER I ZABAWEK   muzeum@MuzeumDomkow.pl

bottom of page