Projekt współfinansowana ze środków budżetu Województwa Mazowieckiego.
WYTWÓRNIE MAZOWIECKIE
PRONIT
O LALKACH ODNALEZIONYCH,
czyli Zakłady Chemiczne PRONIT z Pionek.
Większość Polaków zapytanych o miasto, które wybudowano na potrzeby powstających zakładów przemysłowych wskazałaby zapewne na Nową Hutę. Tymczasem już w II Rzeczpospolitej zaprojektowano i wzniesiono od podstaw Pionki – miasto leżące w południowej części województwa mazowieckiego, w powiecie radomskim, na obrzeżach Puszczy Kozienickiej.
Historia Pionek, a więc i produkowanych tam zabawek, jest nieodłączną częścią historii PRONITU – zakładu kojarzącego się przede wszystkim z czarnymi płytami gramofonowymi, zaś o pionkowskich lalkach, jak dotychczas, wiedzą tylko nieliczni kolekcjonerzy. Próżno też szukać poprawnych opisów pojedynczych egzemplarzy lalek z Pionek, znajdujących się w ekspozycjach muzealnych… Nic dziwnego, gdyż nie wspominają o nich żadne opracowania, dotyczące polskich zabawek, a informacje o produkcji lalek w zakładach PRONIT zostały odnalezione dopiero niedawno, podczas pracy nad książką D. Żołądź-Strzelczyk, A. Sztylko, Polskie lalki celuloidowe.
Chłopiec z lalką z PRONITU. | Lalki z PRONITU. | Lalka z PRONITU. |
---|---|---|
Mocowanie główki lalki z PRONITU. | Zakłady PRONIT. | Święto Pracy. |
fotografie eksponatów ze zbiorów Muzeum Domków Lalek, Gier i Zabawek, fotografie archiwalne dzięki uprzejmości Marka Majewskiego i Jarosława Szczypióra
Zanim przedstawimy pionkowskie lalki, opowiemy nieco o dziejach wytwórni i miasta. Sto lat temu, w 1922 roku rząd II RP podjął decyzję o budowie fabryki produkującej materiały wybuchowe na potrzeby wojska. Priorytetową dla obronności kraju inwestycję zlokalizowano wśród puszczańskich lasów i moczarów w pobliżu wsi Zagożdżon. W 1932 roku, ze względu na zagranicznych kontrahentów, którzy bezskutecznie łamali sobie języki na Zagożdżonie, nazwę miejscowości zmieniono na Pionki. Fabryka, największa wówczas tego typu w Europie, powstała jako Państwowa Wytwórnia Prochu i Materiałów Kruszących. W kolejnych latach jej nazwę kilkakrotnie zmieniano, a od roku 1958, czyli w okresie kiedy produkowano lalki, obowiązywała nazwa: Zakłady Chemiczne PRONIT.
A sama miejscowość? Rosła wraz z fabryką pod okiem inż. Eugeniusza Czyża, nieprzeciętnego architekta, konstruktora i innowatora, który wizjonersko kierował całością prac projektowych i budowlanych. Przed rokiem 1939 Pionki były zamieszkanym przez około 9000 ludności miasteczkiem-ogrodem, wybudowanym z poszanowaniem środowiska i w zgodzie z zasadami ekologii (choć wówczas nie posługiwano się tymi terminami). Pod planowaną zabudowę nie wycinano całych połaci lasu, a jedynie pojedyncze drzewa, i tylko w miejscach gdzie miały stanąć domy. Ulice szczodrze obsadzano ozdobnymi drzewami z własnej przyfabrycznej szkółki, sprowadzano też różne sadzonki z zagranicy. Budynki wyposażano we wszystkie nowoczesne dobrodziejstwa: prąd, bieżącą wodę, kanalizację. Powstawały także obiekty użyteczności publicznej i żłobki. Można sobie wyobrazić, jak dobra była jakość życia w tym zielonym mieście, skoro do Pionek chętnie przybywali robotnicy z rodzinami i specjaliści – nawet z zagranicy. Dalsze dzieje wytwórni i miasta to już odrębna opowieść, wróćmy zatem do zabawek.
W pierwszej połowie XX wieku najbardziej popularnym tworzywem do produkcji wielu przedmiotów codziennego użytku – w tym także zabawek i lalek – był celuloid, który na ziemie polskie importowano już od początku wieku. Aby zatem zaspokoić potrzeby polskiego przemysłu, także zabawkarskiego, przy Wytwórni Prochu w Pionkach wybudowano Fabrykę Mas Plastycznych, w której w latach 1934-1939 i 1947-1995 produkowano celuloid. Budowniczym oraz kierownikiem nowego oddziału, zwanego PLAST, był inżynier chemik, rzeczoznawca Centralnego Okręgu Przemysłowego mjr Jan Konopacki (we wrześniu 1939 został wzięty do niewoli niemieckiej). Jego córka Jadwiga Konopacka-Klimaszewska (pseud. w AK „Wisia Zalewska”) wspominała, że w pionkowskiej fabryce już przed wojną wykonywano z celuloidu drobną galanterię oraz lalki. To bardzo interesujący wątek, choć niestety dotychczas nierozwinięty z powodu braku jakichkolwiek innych źródeł.
Po drugiej wojnie światowej, zakłady w Pionkach wznowiły produkcję celuloidu w 1947 roku. Było to możliwe dzięki odnalezieniu w Niemczech i sprowadzeniu z powrotem do fabryki części zagrabionego przez okupanta mienia – maszyn i wyposażenia. Wytwórnia, jak przed wojną, produkowała głównie na potrzeby wojska, w dużej części na eksport. Jednak po zmianie sytuacji międzynarodowej; po śmierci Stalina, zakończeniu wojny w Korei i wyhamowaniu wyścigu zbrojeń, zakłady w Pionkach utraciły rynki zbytu, zmniejszyły produkcję, jednocześnie redukując liczbę zatrudnionych. Wiele budynków i maszyn stało niewykorzystanych, a przyszłość firmy i pracowników była niepewna. W tej sytuacji, zgodnie z zaleceniami rządu, wprowadzono tzw. „produkcję cywilną zastępczą”. W nowym asortymencie znalazły się między innymi zabawki z celuloidu – lalki, bączki, wiatraczki i wirujące talerzyki. Prawdziwym hitem stały się celuloidowe obręcze Hula-hop, na które zapanowała wielka moda pod koniec lat 50. i na początku lat 60.
Hula-hop wytwarzano w PRONICIE od początku 1959 roku, o czym donosiła lokalna prasa. W Życiu Radomskim z 15 stycznia 1959 roku napisano: Dziś możemy poinformować, że i radomianie wkrótce będą udawać się z wizytą do znajomych z plastykowym kółkiem na ramieniu. (…) Produkcję kółek z celuloidu rozpoczęły zakłady w Pionkach i tam Miejski Handel Detaliczny zamówił aż 10 tys. obręczy. Już dziś ma się ukazać w sprzedaży, w sklepie sportowym MHD przy ulicy Żeromskiego, pierwsza partia kółek z Pionek w ilości 1000 sztuk. Zapewne kolejka ustawiła się na długo przed otwarciem sklepu…
Tymczasem, w krajach Zachodu popularność zdobywała inna rozrywka, znana z występów cyrkowych – zabawa wirującymi talerzami. Polegała na wyrzucaniu w powietrze odpowiednio uformowanego w tworzywie talerzyka, złapanie go na „kijek” trzymany w jednej ręce i na obracaniu talerzyka na tym „kijku”. Wyższym stopniem opanowania tej umiejętności było żonglowanie dwoma obracającymi się talerzykami.
Pracownik PRONITU – kierownik Wydziału „S”, mgr chemii – Zbigniew Szelenbaum w tej modzie dostrzegł możliwość wprowadzenia nowego asortymentu i zgłosił w kwietniu 1959 roku projekt: Produkcja z celuloidu zabawek Wirujący Talerzyk. Zakładowa Komisja ds. Wynalazczości orzekła, iż nie jest to projekt racjonalizatorski, ale mimo to należy go przyjąć. Na taką decyzję na pewno wpłynęła nader przekonująca argumentacja projektodawcy: Korzyści wynikające z zastosowania projektu będą bardzo duże, gdyż po pierwsze da to dodatkową, bardzo rentowną produkcję, po drugie umożliwi dalsze wykorzystanie odpadków celuloidu, których nam nie brak. Proponuję, aby odpady różnokolorowego celuloidu przerabiać na normalnych urządzeniach w formę arkuszy, a następnie wycinać krążki, z których należy wytłaczać talerzyki.
Zbigniew Szelenbaum miał też obmyślony plan rozreklamowania wyrobu, który również przedstawił we wniosku: Aby zabawka ta stała się w Polsce popularną, tym samym miała zapewniony zbyt, proponuję wykonać próbną serię, którą należy przekazać do kabaretu studenckiego „Stodoła” z prośbą o włączenie do programu tańca z Wirującymi Talerzykami. Występy (…) utrwalić na taśmie filmowej i puścić w programie „Kroniki Filmowe” w kinach i Telewizji. Niezależnie od tego, należałoby wykorzystać inne formy reklamy, np. w radio.
Ten plan marketingowy raczej nie zapewnił fabryce sukcesu, gdyż w kolejnych latach nie rozwinięto produkcji Wirującego Talerzyka, zresztą podobnie jak i innych zabawek. W 1960 r. w PRONICIE wykonano nieco ponad 17 tysięcy sztuk tych dwóch rodzajów zabawek zręcznościowych, czyli bardzo niewiele.
Kolejną zabawką zgłoszoną jako pracowniczy projekt wynalazczy, był Wiatraczek z celuloidu, zaprojektowany przez technika-mechanika, zatrudnionego na stanowisku konstruktora – Józefa Janasa. Tym razem opis projektu był bardzo krótki: Wiatraczek składa się z celuloidu o wymiarach 170×170×0,3 mm oraz drutu ∅ 1 mm i oczka metalowego używanego do obuwia.
W dokumentach zakładu, przechowywanych w Archiwum Państwowym w Radomiu, zachował się odręczny szkic tej zabawki autorstwa J. Janasa. Wiatraczek również nie stał się przebojem PRONITU, ale tego typu celuloidowe zabawki znało każde dziecko w PRL, gdyż królowały przez dziesięciolecia na wszelkich jarmarkach i odpustach.
Najbardziej znaczącą grupą zabawek produkowanych w Pionkach były lalki. Innowacyjny projekt wdrożenia produkcji celuloidowych lalek był w całości dziełem kadry technicznej Zakładów Chemicznych PRONIT. Zespół pracowników na różnych stanowiskach, pod kierownictwem inż. Stanisława Płocharskiego, opracował kilka projektów wynalazczych. Były to między innymi: Wykonywanie matryc do lalek na drodze galwanoplastycznej, Udoskonalenie techniczne produkcji lalek z celuloidu nieprostowanego. Produkcja lalek z odpadków celuloidowych i powlekanie tychże lakierem celuloidowym lalkowym. Czterech ślusarzy wymyśliło zupełnie nowego typu, ogrzewane formy do produkcji lalek, których prototypy wykonano na koszt Zakładowej Komórki Wynalazczości. Z kolei, brygadzista – Bolesław Winiarski – za projekt Mechaniczne skrobanie detali celuloidowych przy produkcji lalek, otrzymał nagrodę pieniężną, choć wypłacono ją dopiero w 1965 roku. Te i inne innowacyjne usprawnienia stały się nieaktualne, a więc nieprzydatne po zaniechaniu produkcji lalek. Spośród nich, jedynie pomysł inż. Henryka Frąka Kupowanie odpadków lalkowych i przerabianie ich na celuloid lalkowy tego samego koloru (regeneracja) był wykorzystywany na dłuższą metę i przyniósł zakładom duże oszczędności, gdyż przetwarzano nie tylko odpadki własne, ale też skupowane z zakładów w Kaliszu. Inżynierowi wypłacono w 1964 roku odpowiednio wysoką nagrodę.
Co ciekawe, w czasach PRL wszystkie celuloidowe zabawki w Polsce wytwarzano z celuloidu z Pionek, produkowanego w kilkunastu kolorach, w arkuszach i rurkach o różnej grubości. Niestety, w samym PRONICIE powstało stosunkowo niewiele zabawek i lalek, choć surowiec wytwarzano na miejscu. Jakie były tego przyczyny? Jak wynika z archiwalnych dokumentów, ten rodzaj produkcji okazał się dla fabryki zbyt pracochłonny i nierentowny.
Lalki produkowano w pionkowskich zakładach bardzo krótko – od trzeciego kwartału 1958 roku do końca 1960 roku. Opracowano i wytwarzano kilka różnych modeli w pięciu wielkościach, z form: 35, 40, 45, 55 i 70 cm. Były to: bobasy, chłopcy, dziewczynki oraz czarne lalki o historycznej obecnie nazwie Murzynki. Po zakończeniu produkcji, całą dokumentację technologiczną wraz z matrycami do produkcji lalek przekazano do innych zakładów. Jarkowickie Zakłady Zabawkarskie w Jarkowicach przez kilka lat wykorzystywały pionkowskie formy na lalki o wielkości 40 cm i 45 cm.
Zakłady PRONIT sprzedawały lalki jako „naguski”. Kupowały je również spółdzielnie artystyczne zrzeszone w Cepelii, które ubierały lalki w starannie uszyte stroje ludowe, a następnie sprzedawały z własną metką, często na eksport.
Lalek nie sygnowano, toteż trudno je rozpoznać. Historię produkcji lalek z PRONITU udało się częściowo odtworzyć na podstawie dokumentów archiwalnych i przedstawić ją w książce Polskie lalki celuloidowe. Jednak odnalezienie i opisanie samych lalek było możliwe dzięki pomocy mieszkańców Pionek – miłośników lokalnej historii. Przy identyfikacji poszczególnych modeli, bardzo przydatne okazały się dokumentalne zdjęcia z epoki. Okazało się, że wspólną cechą pionkowskich lalek jest, odmienny niż stosowany w pozostałych polskich fabrykach, specyficzny sposób łączenia głowy z tułowiem przy pomocy metalowego haczyka w kształcie litery S. Wyróżnia je także charakterystyczny malunek szczegółów twarzy, zwłaszcza oczu w kształcie migdałów i wysoko uniesionych brwi.
Właśnie przy malowaniu oczu i brwi lalek była zatrudniona w młodości pani Danuta, mieszkanka Pionek, która w wywiadzie przeprowadzonym przez Jarosława Szczypiora bardzo dobrze wypowiada się o tej pracy, wspomina, iż w zakładzie panowała serdeczna, koleżeńska atmosfera. Według pani Danuty korpusy i pozostałe części lalek produkowano na Wydziale Celuloidu, następnie przewożono je do budynku na Wydział PG, gdzie odbywało się malowanie i składanie lalek. Kierownikiem tego oddziału był Czesław Wiesztal, a brygadzistą Henryk Sałbut, który „nasiniał” głowy lalek (prawdopodobnie chodzi o natryskowe przyciemnianie oczodołów i włosów). W kolejnym pomieszczeniu szczegóły twarzy lalek malowało kilka bardzo młodych pracownic. Następnie wysuszone główki zawijano w miękki papier, aby malunek się nie uszkodził. Kolejnym etapem było montowanie całych lalek. Kiedy firma zrezygnowała z ich produkcji, pani Danuta została przeniesiona na wydział wytwarzania eteru do narkozy, ale nie była zbyt zadowolona z tej zmiany.
Łącznie w PRONICIE wyprodukowano tylko około 335,5 tysięcy sztuk lalek, najwięcej z form 45 cm, bo niemal 260 tysięcy. Prawdopodobnie najmniej powstało Murzynków, lalek z form 40 cm (tylko nieco ponad 4 tysiące sztuk) oraz z form 55 cm (tylko około siedmiu tysięcy). To naprawdę niewiele. Aby uzmysłowić sobie, jak mała to liczba, posłużymy się porównaniem z danymi o celuloidowych lalkach produkcji Kaliskich Zakładów Tworzyw Sztucznych. W PRONICIE lalki produkowano tylko przez 27 miesięcy, a w Kaliskich Zakładach Tworzyw Sztucznych przez 17 lat (1950-1967), czyli ponad 400 miesięcy. Popatrzmy teraz na dane z obu fabryk z tych samych lat. Otóż w samym roku 1959, w Pionkach powstało 186700 sztuk lalek, a w Kaliszu 422600. W roku 1960 w Pionkach wyprodukowano 133 tysiące lalek, zaś w Kaliszu ponad 400 tysięcy. Weźmy ponadto pod uwagę fakt, że w Kaliszu działały jeszcze dwie wytwórnie zabawek z celuloidu – Kaliskie Zakłady Przemysłu Terenowego oraz Spółdzielnia MILLENIUM. Poza tym tego typu lalki produkowano także w zakładach w Częstochowie i w Jarkowicach. Łącznie tylko w Kaliskich Zakładach Tworzyw Sztucznych powstało kilka milionów lalek, a w Pionkach – powtórzmy – zaledwie 335,5 tysięcy.
Porównując te przybliżone dane zrozumiemy, jakim rarytasem kolekcjonerskim są dziś celuloidowe lalki z Zakładów Chemicznych PRONIT w Pionkach.
Dziękujemy Panu Markowi Majewskiemu za udzielenie informacji i udostępnienie fotografii. Dziękujemy również Panu Jarosławowi Szczypiór za udostępnienie fotografii oraz przeprowadzenie i udostępnienie wywiadu z p. Danutą.
Tekst powstała w ramach realizacji projektu
MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU
– interaktywna mapa-wystawa.
Koncepcja i projekt cyklu: Aneta Popiel-Machnicka
Opracowanie merytoryczne: Alicja Sztylko, Aneta Popiel-Machnicka
Współpraca organizacyjna: Róża Popiel-Machnicka, Weronika Goworowska-Oleś
__________
Zadanie publiczne MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU – INTERAKTYWNA MAPA-WYSTAWA, dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego.