Projekt współfinansowana ze środków budżetu Województwa Mazowieckiego.
WYTWÓRNIE MAZOWIECKIE
PLASTYK
O LINIJKACH, KTÓRE ŚWIETNIE TRZYMAŁY MIARĘ,
NIEJADALNYCH KREDKACH I KULTOWYCH MODELACH,
czyli zabawki Zakład Tworzyw Sztucznych PLASTYK z Pruszkowa
W czasach sprzed komputerów, smartfonów i mediów społecznościowych, w okresie PRL, czas wolny wypełniano m.in. rozlicznymi zajęciami hobbystycznymi. Popularne było szycie i majsterkowanie, zbieranie znaczków pocztowych, widokówek, etykiet zapałczanych, wycinków z gazet na dany temat, a także uczestniczenie w różnego rodzaju kołach zainteresowań, które były dostępne bezpłatnie w domach kultury i w szkołach. Dużym zainteresowaniem, zwłaszcza chłopców, cieszyły się zajęcia modelarskie, a sklejanie kartonowych czy drewnianych samolotów i innych pojazdów często miało pełen emocji finał na zawodach, pokazach czy wystawach.
Amatorskie modele powstawały również w domach, tworzone wspólnie z tatą czy dziadkiem. Modele kartonowe, drukowane w czasopiśmie Mały Modelarz lub plastikowe – kupowano głównie w kioskach RUCHU i Centralnych Składnicach Harcerskich.
Samolot RWD 14b CZAPLA. | Samolot RWD 14b CZAPLA. | Andrzej Łopieński. |
---|---|---|
Siedziba ZTS PLASTYK. | Sarenka. | Manewry Morskie. |
Gra planszowa GO. | Woj z tarczą. | Boluś Górnik. |
Małpka. | Pchełki. | Mini Warcaby. |
fotografie eksponatów ze zbiorów Muzeum Domków Lalek, Gier i Zabawek
W latach 70/80, wiodącym producentem na polskim rynku modeli samolotów i innych pojazdów do samodzielnego montażu były Zakłady Tworzyw Sztucznych PLASTYK z Pruszkowa – firma, która powstała w roku 1945 roku przy ul. Parkowej 1. Wprawdzie w ciągu kolejnych lat zmieniała nazwę, asortyment i siedzibę, ale działa nieprzerwanie do dziś, co jest ewenementem na polskim rynku zabawkarskim.
Zakłady zostały utworzone jako spółdzielnia, z inicjatywy i z własnych środków członków-założycieli. Spółdzielnię zarejestrowano 13 sierpnia 1945 roku, pod nazwą Spółdzielnia Pracy Przybory Szkolne, a zakres działalności określono jako wykonywanie pracy w zakresie przyborów do szkół i biur. W 1947 roku spółdzielnia przystąpiła do Centrali Gospodarczej Spółdzielni Pracy Wytwórczej w Warszawie, deklarując stan członków na 13 osób, w tym 8 kobiet. Jeden z członków był właścicielem maszyny, inny mógł udostępnić budynek, nadający się do uruchomienia produkcji, jeszcze ktoś inny miał specjalistyczne umiejętności i tak, połączywszy siły, zaczęto produkcję.
Zakłady początkowo wyspecjalizowały się w wytwarzaniu drewnianych przyborów szkolnych – linijek, ekierek i kątomierzy, a także oprawianych w drewniane ramki obrazków ze słomy komponowanych na czarnym tle, przedstawiających krajobrazy, zabytki architektury czy motywy kwiatowe i ludowe, które w żargonie firmy zwano „słomkami”. O ile wyroby drewniane dość szybko zaczęto zastępować plastikowymi, to chałupnicza produkcja „słomek” miała się całkiem nieźle jeszcze w latach 80., czyli w czasie, gdy byli jeszcze chałupnicy chętni do ich wytwarzania.
Tymczasem wróćmy do lat pięćdziesiątych, kiedy prasa zaczęła opisywać tworzywa sztuczne jako nowoczesny surowiec, który wprowadzi Polskę Ludową w nową, oczywiście socjalistyczną, czyli lepszą – zgodnie z wizją ówczesnej władzy – przyszłość. Dziennikarze przekonywali, że kawa w plastikowej, niezniszczalnej i taniej filiżance jest tak samo smaczna, jak podana w saskiej lub miśnieńskiej porcelanie. W 1957 roku Muzeum Techniki, mające siedzibę w Pałacu Kultury, notabene oddanym do użytku dwa lata wcześniej, zorganizowało wystawę Tworzywa Sztuczne, tłumnie odwiedzaną przez zwiedzających. Świat pełen plastikowych przedmiotów i urządzeń kojarzył się z nowoczesnością i postępem, nic więc dziwnego, że konsumenci zapragnęli otaczać się tego typu rzeczami i nosić ubrania z tworzyw sztucznych.
Pruszkowska wytwórnia, idąc z duchem czasu, z początkiem lat 60. za pośrednictwem BOMISU kupiła proste, ręczne wtryskarki i podjęła próbę wytwarzania wyrobów plastikowych. Jako pierwsze zaczęto wykonywać popielniczki i fifki do papierosów, co dziś może się wydać wyborem dość osobliwym. Dobre doświadczenia z nowym tworzywem poskutkowały zakupem wtryskarek półautomatycznych.
Zaprzestano wytwarzania przymiarów z drewna i rozpoczęto ich produkcję z plastiku. Z czasem technolodzy zakładów opracowali metodę niezwykle precyzyjnego wykonywania wklęsłych podziałek na miarkach, co pozwoliło spółdzielni uzyskać atesty Polskiego Komitetu Normalizacji, Miar i Jakości, a co za tym idzie – wytwarzać pomoce szkolne i biurowe, spełniające wymagane normy i nadające się do wprowadzenia na rynek, czyniąc Spółdzielnię Pracy Przybory Szkolne niemalże monopolistą.
Kolejną grupą wprowadzoną do produkcji były popularne gry towarzyskie – warcaby, szachy, pchełki i bierki, a także niewielkie autka i inne pojazdy. Spółdzielnia podzlecała wykonywanie form do wtryskarek prywatnym rzemieślnikom, zaś druk pudełek odbywał się w drukarniach w Warszawie i Radomiu.
W związku z rozwojem produkcji zabawek, w wytwórni z czasem zorganizowano własną pracownię projektową. Wiadomo, że do 1963 roku zatrudniano jedną osobę na stanowisku technik plastyk. Prawdopodobnie to jej projekty – sarenkę i małpkę z pluszu widzimy na fotografiach zamieszczonych w jednym z numerów Informacji COOPEXIMU z 1963 roku.
Podejmowano współpracę z chałupnikami, którymi były zazwyczaj kobiety, pozostające w domach z małymi dziećmi lub osoby niezdolne do innej pracy. Produkcja maskotek była niemal w całości wykonywana właśnie sposobem chałupniczym – szwaczki otrzymywały do domu skrojone tkaniny, komponenty plastikowe i wypychacz. Same szyły i formowały maskotki, a po gotowe już zabawki, w określonych terminach, przyjeżdżał samochód spółdzielni. Kobiety najchętniej brały do szycia małe maskotki, gdyż większe w niewielkich mieszkaniach zajmowały bardzo dużo miejsca.
Na początku lat 70. produkcję ulokowano w budynkach mieszczących się niedaleko stacji kolejowej w Podkowie Leśnej, natomiast w Pruszkowie pozostały biura, mała pakowalnia i magazyn. Unowocześniono park maszynowy – kupiono w pełni automatyczne wtryskarki WH80, WH240, a w latach 80. kolejno – SAS63 i QAS sprowadzone z NRD. W zakładzie były dostępne szatnie, natryski i sala do spożywania posiłków przyniesionych z domu, ponieważ nie było kuchni i stołówki. Nie było też żłobka czy innych udogodnień socjalnych dla pracowników, choć załogę niemal w stu procentach stanowiły kobiety. Zatrudnienie na koniec roku 1972 wynosiło 352 osoby, w tym 332 kobiety, natomiast pół roku później pracowało już 465 osób, w tym 454 kobiety, głównie chałupniczki.
Kolorowe, atestowane wyroby z polistyrenu, polipropylenu i poliamidu wyróżniały spółdzielnię na tle konkurencji. W 1975 roku zmieniono zdezaktualizowaną nazwę Spółdzielnia Pracy Przybory Szkolne na Zakłady Tworzyw Sztucznych PLASTYK Spółdzielnia Pracy w Pruszkowie, co było w pełni zasadne, gdyż – choć nadal linijki i ekierki stanowiły główny trzon produkcji – to dynamicznie przybywało innego rodzaju zabawek. Za projekty większości z nich odpowiadał niezwykle uzdolniony plastyk, specjalizujący się w modelarstwie redukcyjnym – Zygmunt Grochowski. Na jego desce kreślarskiej powstały projekty samochodów i pojazdów, np. traktora Ursus, gier, układanek, a także figurek, które przedstawiały zwierzęta, postacie historyczne, rycerzy, żołnierzy, Indian. Te miniatury cieszyły się tak wielką popularnością, iż by sprostać zamówieniom w Podkowie Leśnej uruchomiono produkcję na trzy zmiany. Na jednej zmianie pracowały zazwyczaj dwie brygady, w składzie od 15 do 20 osób; na nocnych zmianach mniej, na dziennych – więcej. Większość załogi na wtryskarkach stanowiły kobiety, a jedynie około sześciu mężczyzn było zatrudnionych jako obsługa techniczna, odpowiedzialna za stan maszyn oraz transport. W latach 70. i 80. miesięcznie produkowano nawet pół miliona figurek oraz inne wyroby w nakładach dochodzących do setek tysięcy.
Większość zamówień była dystrybuowana przez państwowe centrale handlowe, dopiero po zaspokojeniu ich potrzeb, czyli prawie nigdy, można było odsprzedawać wyroby do obrotu tzw. prywaciarzom. W tym czasie nie było problemu ze zbytem towaru – sprzedawano wszystko co zostało wyprodukowane, a na targach branżowych, np. w Poznaniu, w ciągu dwóch godzin podpisywano kontrakty zapewniające zbyt na najbliższy rok. Problemem były jednak złe warunki pracy – przerwy w dostawie prądu, brak ciągłości dostaw materiałów, a przede wszystkim zbyt mała wydajność zakładu, mimo iż dużą część prac, np. malowanie figurek, wykonywano wyłącznie metodą chałupniczą.
W latach siedemdziesiątych produkowano kilka serii miniatur historycznych, m.in. Rycerzy, Wojsko Księstwa Warszawskiego, Kosynierów i Figurki rycerzy. Zapakowane pojedynczo w tekturowe kartoniki z celofanowym okienkiem, tworzyły serię nazwaną Hobby. Większe pudełka innych zestawów tematycznych zawierały miniatury piechurów i jeźdźców wraz z końmi. Na opakowaniach zamieszczano krótkie informacje historyczne. Do sklepów trafiały również żołnierzyki niemalowane, do samodzielnego wykończenia. W tego typu kompletach, nazwanych Maluj sam, były również farbki i pędzelek.
Inna grupa tematyczna figurek – Wojsko Współczesne – wprowadzona do produkcji w 1975 roku, została uznana za jeden z najciekawszych wyrobów zabawkarskich roku, na zjeździe Krajowego Związku Spółdzielni Zabawkarskich, w którym zrzeszona była wytwórnia. Na naradach KZSZ w 1977 roku wymieniono ją wśród tych zakładów, które mają najlepsze wyniki w wykorzystywaniu surowców wtórnych, natomiast gromadzenie zapasów oceniono jako „zjawisko niepokojące”.
Produkowanie zabawek z odpadków nie wynikało wówczas ze świadomych działań proekologicznych, ale z konieczności. Często brakowało surowców, a zakłady zabawkarskie były w trudniejszej sytuacji niż inne gałęzie przemysłu, gdyż jako mniej znaczące dla gospodarki nie otrzymywały wystarczających ilości centralnie przydzielanych tworzyw sztucznych. Na zjazdach KZSZ omawiano ten problem; z danych liczbowych wynikało, że wówczas w Polsce z odpadków wykonywano 50% zabawek, choć te powinny być bezpieczne i estetyczne. Jednocześnie tworzywa dobrego gatunku były zużywane na kubły na śmieci i deski sedesowe.
Spółdzielnie zabawkarskie ratowały się, skupując z różnych fabryk wszelkie pozostałości poprodukcyjne plastiku, starając się zrobić jego zapas, aby w ten sposób uniknąć przestojów i wykonać plan, mimo że nadmierne gromadzenie zapasów wiązało się z konsekwencjami w postaci upomnień i kar pieniężnych. Jak wynika z dokumentów archiwalnych, PLASTYK przodował i w jednym, i w drugim – przy czym był chwalony za przekraczanie planów i wykorzystywanie odpadów, a ganiony za ich magazynowanie.
Mimo trudności, od początku lat osiemdziesiątych spółdzielnia PLASTYK znalazła się w czołówce firm eksportujących najwięcej zabawek za pośrednictwem COOPEXIMU. Stworzyła własne, rozpoznawalne na rynku serie zabawek, zaś za ich opracowanie odpowiadał w większości Zygmunt Grochowski. Wprowadzono do produkcji miniaturowe wersje polskich samochodów: Ogar (którego produkcja fabryczna w FSO skończyła się na kilku prototypach), Żbik i Tur w różnych odmianach nadwozia.
Prawdziwymi hitami stały się wówczas amatorskie modele do sklejania. Prym wiodły bardzo proste samoloty w skali 1:144, jednak uznano, że tak mała skala nie pozwala na szczegółowe odwzorowanie modeli. Produkcję przestawiono zatem na skalę 1:72.
Rozpoczęto od odtworzenia w miniaturze samolotów polskiej konstrukcji i innych używanych w Polsce. Pierwszym modelem był RDW-14b CZAPLA, później do produkcji weszły: polski samolot myśliwski z lat trzydziestych PZL P-11, samolot bombowy ŁOŚ, a także samolot produkcji radzieckiej – szturmowy IŁ-2M3 i myśliwiec JAK-1M. Produkowano je z polistyrenu, pakowano w starannie zaprojektowane tekturowe, lakierowane pudełka. Opakowania zawierały wypraski z częściami samolotów, przejrzystą kabinę, starannie opracowaną instrukcję w kilku językach, kalkomanię oraz klej. Wytwarzano około pięćdziesięciu tysięcy sztuk jednego typu modeli miesięcznie.
Do produkcji weszła również seria Boluś, czyli małe figurki do samodzielnego składania. Pięciocentymetrowe ludziki przedstawiały różne profesje – był wśród nich Boluś Górnik, Boluś Kucharz, Boluś Ogrodnik czy Boluś Malarz.
W 1986 roku na posiedzeniu KZSZ oceniono tę produkcję jako ambitną, osiągającą wyżyny doskonałości. Bez wątpienia w tamtych czasach była to propozycja nowa i bardzo interesująca dla dzieci od lat siedmiu, a podobno jakością nie ustępowała produktom zagranicznym. Opracowano kilkadziesiąt wzorów różnych pojazdów, statków i samolotów do sklejania.
Aby móc produkować modele, potrzebny był dobry jakościowo polistyren, którego nagminnie brakowało. Technolodzy zakładów opracowali więc własną metodę jego pozyskiwania. Za bezcen skupowano w okolicznych mleczarniach pozostałości po tłoczonych wypraskach na serki homogenizowane czy jogurty. Odpady te były zespolone z zadrukowaną folią aluminiową, tzw. wieczkiem. Po wrzuceniu odpadów do wielkiego kotła, za pomocą sody kaustycznej rozpuszczano aluminium, a z odzyskanego białego polistyrenu świetnej jakości, po dodaniu odpowiedniego barwnika, można było produkować kolejne wyroby. Okresowo spółdzielnia miała tak dużo polistyrenu, że wyrabiano z niego doniczki, a nawet odsprzedawano surowiec mniej obrotnym spółdzielniom.
W latach 80. wdrożono także produkcję Kredek Szkolnych MAJA w 12 kolorach, bez oprawek. Cieszyły się ogromną popularnością i znikały ze sklepów papierniczych już w kilka godzin po dostawie. W pierwszym roku produkcji do wyrobu dodawano aromat zapachowy, więc każda z kredek pachniała arbuzem, jabłkiem czy malinami. Okazało się, że zapachy są tak intensywne i sugestywne, że dzieci… zjadały kredki i pojawiło się mnóstwo skarg na wyrób. Aromaty przestano zatem dodawać, kredki już nie pachniały, ale ich produkcja trwała jeszcze około dziesięciu lat.
W okresie transformacji gospodarczej, po roku 1989, większość spółdzielni zabawkarskich nie poradziła sobie w realiach gospodarki wolnorynkowej.
W 1989 roku na wniosek Ministerstwa Kultury i Sztuki został zlikwidowany Krajowy Związek Spółdzielni Zabawkarskich z siedzibą w Kielcach, który zrzeszał producentów z całej Polski, a w ciągu kolejnych lat kończyły działalność należące do tego związku spółdzielnie.
Gdy zniesiono obowiązek sprzedaży atestowanych przymiarów do użytku szkolnego i biurowego, pruszkowski PLASTYK z sezonu na sezon został z magazynem pełnym linijek i ekierek, których nikt nie chciał kupić, gdyż rynek zalały tanie, kolorowe i ozdobione trójwymiarowymi obrazkami wyroby z Chin, na których nadrukowana na przymiarze podziałka szybko się wycierała, a centymetr nie odpowiadał wzorcowi. Po kilku miesiącach całkowitej stagnacji w sprzedaży, postanowiono przemielić zalegający towar i z pozyskanego surowca wyprodukować coś, co znajdzie nabywcę. Próbowano jeszcze ratować produkcję, wytwarzając rajstopy, płaszcze przeciwdeszczowe i inne wyroby. Spółdzielnia nie miała jednak szans na wprowadzenie nowoczesnych technologii i produkcję konkurencyjną cenowo. Sytuacji nie pomagał fakt, iż w każdym kiosku dostępne były modele do sklejania z Zachodu, chociażby legendarnej amerykańskiej marki Revell, a rynek modelarski, nasycony polskimi miniaturami, był spragniony nowych wzorów. Plany rywalizowania ze światowymi kultowymi firmami były nierealne. Załogę zwolniono, a park maszynowy i tereny w Podkowie Leśnej sprzedano. W 1991 roku po raz kolejny zmieniono też nazwę, na obowiązującą do dziś – Handlowo-Produkcyjna Spółdzielnia Pracy ZTS PLASTYK.
Dużą wartość dla firmy stanowiły jednak nadal formy do wykonywania modeli do sklejania. Postanowiono oddać je w użytkowanie prywatnemu przedsiębiorcy, w zamian za regularne dostawy wyprasek, które spółdzielnia nadal kompletuje w zestawy do samodzielnego składania i sprzedaje głównie w sklepach modelarskich oraz online.
Obecnie pruszkowskie modele z lat 70.-80. zaliczane są do kultowych zabawek czasów PRL. Panowie w średnim wieku z wielkim sentymentem wspominają magiczne wręcz dla dziecka chwile odcinania części samolotu z wyprasek, palce umazane klejem, którego zawsze było za mało, a w końcu radość i dumę, kiedy już udało się złożyć samolot.
Spółdzielnia ma obecnie siedzibę w lokalu na parterze przedwojennego budynku przy ul. Sobieskiego 4 w Pruszkowie. Jest więc i fenomenem, i najstarszą tego typu firmą w Polsce, a członkowie spółdzielni pamiętają doskonale lata jej świetności.
Dziękujemy za pomoc i wspaniałe spotkanie panom Andrzejowi Łopieńskiemu i Edmundowi Zerbinowi.
Tekst powstała w ramach realizacji projektu
MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU
– interaktywna mapa-wystawa.
Koncepcja i projekt cyklu: Aneta Popiel-Machnicka
Opracowanie merytoryczne: Alicja Sztylko, Aneta Popiel-Machnicka
Współpraca organizacyjna: Róża Popiel-Machnicka, Weronika Goworowska-Oleś
__________
Zadanie publiczne MAZOWIECKI PRZEMYSŁ ZABAWKARSKI XX WIEKU – INTERAKTYWNA MAPA-WYSTAWA, dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego.